„Kotek Psotek” to chyba jedna z pierwszych gier Jima Deacove. Ukazała się już kiedyś u nas jako „Kocur Max”, ale Egmont oczywiście zrobił to lepiej i w 3D :-). Zobaczcie…
Ocena
Prosta zabawa w kotka i myszkę (… i ptaszka, i jeszcze wiewiórkę). Fajna jak zwykle! Ale my kochamy gry kooperacyjne, więc i tu nasza ocena nie może być inna niż 5.
„Mali detektywi” to gra dla najmłodszych z nowej serii RODZINKA WYGRYWA. Autorem tych gier jest Jim Deacove, specjalizujący się w grach kooperacyjnych, w których wszyscy rywalizują nie ze sobą, ale z samą grą.
W „Małych detektywach” chodzi o wspólne rozwiązanie zagadki jakie trzy przedmioty chowają się w skrzyni zanim minie 12 godzin odkrywanych na zegarkach. Zobaczcie…
Ocena
Myślę, że 3 lata to trochę za mało jeśli to są same trzylatki i jeden dorosły, ale już z 4-5 latkami spokojnie się uda. Natomiast zróżnicowana wiekowo rodzinka jest jak znalazł. Bardzo dobre rozwinięcie „memo”. Należy się 5 autorowi i 5 Egmontowi za trafny wybór!
„Ahoj, piraci!” to już druga gra Egmontu z serii „Zagraj za mną” (do tej pory recenzowaliśmy grę „Ratuj Króliczki” dla 3-latków). Przyznamy się, że są to jedne z ulubionych gier naszych dzieci. A już niedługo z tej serii do zrecenzowania przez nas gra kooperacyjna, czyli kategoria, której jesteśmy fanami :-) Tym czasem zobaczcie „Ahoj, piraci!” wg Tomka…
Ocena
I znowu ocena 5, ale jednak ta seria się Egmontowi udała. Nasze dzieci cały czas chętnie w nią grają mimo, że jeden jest trochę za młody (4 lata) a drugi trochę za stary (9 lat). Choć w sumie… Średnią wieku mają w sam raz :-)
Już kiedyś robiliśmy recenzje „Magicznego Labiryntu”, ale wtedy nie nagraliśmy filmu. Tym czasem gra nadal robi furorę, więc nadrobiliśmy ten błąd i jest już nagrana odpowiednia wersja. Zobaczcie…
Ocena
Ocena pozostaje taka sama, czyli 5. Gra jeszcze się nam nie znudziła…
W końcu trafiła do nas „Przez Afrykę”, czyli gra „kooperacyjna”, w której wszyscy razem staramy się uzbierać komplet punków za zdjęcia i co najmniej pięć kryształków. Mam przy tym mnóstwo przygód, gubimy drogę. Innym razem możemy liczyć na podwózkę przejeżdżającą ciężarówką, bądź też zanocować w obozie, z którego wychodzimy wzmocnieni. Zobaczcie sami…
Ocena
No… Gra „kooperacyjna”, polskich autorów i do tego bardzo udana. Nawet 4 latek potrafi już z nami grać, bo nie ma tutaj współzawodnictwa. U nas ląduje w „ulubionych”, oczywiście z 5 :-) Aha… Karty przygód są w języku polskim, angielskim i niemieckim. Jakby jeszcze dołączana instrukcja była w trzech językach, byłaby to już gra międzynarodowa!
Tym razem coś, co faktycznie sprawdza się właśnie w podróży. Mowa o „Car Cards„, która polega na patrzeniu przez okno samochodu/pociągu i wypatrywanie różnych obiektów przedstawionych na kartach. No to i my wypatrywaliśmy co się dało podczas podróży w Wrocławia do Warszawy…
Ocena
Ocena 5 znowu, ale ta gra ma konkretne zastosowanie (gra na podróż), z którego wywiązuje się wzorowo. Wszyscy (poza Mateuszem, który spał w najlepsze) bawiliśmy się świetnie!
„CardLine: Zwierzęta” długo się przed nami chowało, ale gdy je w końcu zobaczyliśmy (dzięki Wojtkowi Chuchli), od razu się nam bardzo spodobało. Tak się spodobało, że zaraz kupiliśmy jedno dla siebie, a drugie dla Łukasza (kuzyna Tomka). I do tej pory się nam nie znudziło, a nie przeszliśmy jeszcze nawet połowy kart. W sumie jest ich 110 i każda ma 3 kategorie… To na prawdę dużo, a jeszcze jest „CardLine: Dinozaury„.
Ocena
„CardLine: Zwierzęta” absolutnie zasługuje na 5! Jeśli dzieciaki lubią zwierzęta, to tutaj zobaczą ich bardzo dużo i nawet nie zauważą jak nauczą się o nich podstawowych informacji (długość, waga, długość życia).
„Metropolia” to gra karciana trochę podobna do „Piratów: Karaibskiej Folty” (mechanika). Wiem, nieco trudne słowo w przypadku gier dla dzieci, ale czytacie nie pierwszy post, więc do czasu do czasu mogę sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa… Ale wracając do gry… Każdy zaczyna z kartą „Pola” i „Piekarni” oraz czterema niewybudowanymi specjalnymi budowlami.
Rzucamy kostką i w zależności od tego, co wypadło działają nam inne karty. Te pierwsze aktywują się odpowiednio: „Pole” na 1, „Piekarnia” na 2 lub 3 na kostce. Pozostałe karty są do kupienia i mają różne działanie oraz aktywność (do 12 na dwóch kostkach, przy czym druga kostka jest dostępna dopiero po zbudowaniu najtańszego z budynków specjalnych, czyli „Dworca Kolejowego”). Wygrywa gracz, który jako pierwszy zbuduje wszystkie cztery budowle.
Niby proste, a tyle różnych możliwości w zależności od tego, jakie karty kupimy. Zobaczcie…
Ocena
Już sama wersja podstawowa w pełni zasługuje na 5 :-), a jeszcze rozszerzenie! A potem jeszcze drugie (kupowane już osobno)! Do tej gry chyba wrócimy ponownie ze zdwojoną siłą :-)
„Szalona Misja” jest naprawdę szalona. Głównie dlatego, że misje wykonuje się na przeźroczystej kartce, którą dopiero na koniec (czyli po bagatela 30 sekundach) sprawdza się z bieżącym poziomem (patrz także obrazki poniżej). Taki poziom można przejść z pkt A do B (oczywiście nie w linii prostej), można otoczyć jakieś pola kółkiem (muszą się łapać całe elementy, ale trzeba też uważać np. na bomby), trzeba ustrzelić odpowiednią liczbę przeciwników przy pomocy kropek na swojej planszy. Trzeba wreszcie wyjść z pkt A i zakończyć gdziekolwiek, zbierając po drodze jak najwięcej punktów. Zobaczcie jak to zrobił Tomek…
Ocena
Oj od tej gry nie dało się Tomka odciągnąć już od pierwszej misji. Trafiła do naszych „ulubionych”, więc chyba znowu 5-ka :-)
„Nogi Stonogi” zakupiliśmy już dobrych parę lat temu, jeszcze dla Tomka. A teraz bawi się nią z nami Mateusz (równie podekscytowany już od co najmniej roku). Dlatego, mimo że samą recenzję mamy w „Nogi Stonogi – turlanie kostką nie musi być nudne„, postanowiliśmy nakręcić też filmik. Zobaczcie jak tym razem nam wyszło…
Czas najwyższy na gry podróżne zabierane przez Tomka na wakacje 2016 roku. A żeby nie było, to niektóre gry jeżdżą z nami na każdy wyjazd czy nawet wyjście do parku…
„Bitwa o Tortugę” na pierwszy rzut oka przypominała nam „Pojedynek Robotów”. Nic bardziej mylnego… Podobizny skończyły się na kwadratowych klockach, jakie biorą udział w obu grach… Po pierwsze, w „Bitwie o Tortugę” każda gra jest nieco inna. Po drugie, statki mogą robić zwroty przez lewą, bądź prawą burtę. Po trzecie, tu gra się na punkty. Zobaczcie sami…
Ocena
Z czystym sercem dajemy tej grze 5. Szybka ale wcale niebanalna bitwa, a w dodatku za każdym razem trochę inna, co podnosi tylko jej regrywalność.
Tomek zakochał się jeszcze w starej wersji tej gry, ale szybko okazało się, że nigdzie nie można już dostać paczek z kartami (skończyły się). Aż tu tej wiosny pojawiła się „InviZimals: Nowa Drużyna” z dodatkowymi kartami (i rodzajami tych kart). Miłość wróciła ze zdwojoną siłą. A w związku z tym, że tu faktycznie nie tylko można zbierać karty, ale także grać w całkiem fajną grę na przygotowanej w tym celu planszy, to czemu i tego nie można nagrać. No to nagraliśmy, a Panini dziękujemy za pomoc :-)
No i mamy dla was kolejny konkurs, tym razem rysunkowy. Do wygrania 2 talie kart „Nowa Drużyna: Ocean – Skały” wraz z planszami do gry, ufundowanymi przez Panini.
Zamieść w komentarzu pod naszym wpisem obrazek zrobiony przez twoje dzieci, w którym widać będzie jakiegoś InviZimala (może być wymyślony). Tym razem wylosujemy dwie prace… Zrób to do 24 maja 2016, do godz. 23:59.
Nagroda
Wśród wszystkich uczestników, którzy do 24 maja 2016, do godz. 23:59 wypełnią powyższe zasady gry, wylosujemy dwie, które otrzymają talie „Nowa Drużyna: Ocean – Skały” ufundowaną przez Panini.
Ocena
Ocena musi być 5. Tomek codziennie nosi album z kartami do szkoły i codziennie coś tam się zmienia. Cały czas z kimś się wymienia!
„Smoczy Wyścig” to nie kolejna gra o walce smoków dobrych ze złymi, ale o wyścigach tych smoków i ich opiekunów. Naszym zdaniem to świetny wybór, a dodatkowo poparty naprawdę dobrymi grafikami. Zobaczcie… Trochę nam wyszedł dłuższy tym razem, ale tylko o 4 minuty…
Ocena
5 przyznana przez Tomka, który od razu uznał ją za „ulubioną”.
Zwiałeś właśnie z domku „Baby Jagi” i ta rusza na swoim czarodziejskim kotle żeby cię złapać. Ten pościg jest bardzo szybki. Jest taki szybki, że… Ach, zobaczcie sami… Dodam tylko, że zamiast 3 zaklęć, szukaliśmy 4, ale to nam jakoś nie przeszkadzało…
Ocena
5 ma u nas jak w banku :-) Granie nie kończy się na jednej próbie a dzieci szybko łapią, że na każdym klocku jest podpowiedź. Do tego gra jest fantastycznie wydana!